Po ujawnieniu szczegółów pomocy, jaką przed i po Marszu Niepodległości 11.11.11 Krytyka Polityczna (KriPo) udzieliła lewackim bandziorom z Niemiec (min. udostepnienie kastetów, pałek, itd),
natychmiast
głos dali "obrońcy" bolszewickiego bastionu,
a wszystkie mass-media namiętnie to relacjonowały.
Każdemu kto pamięta komunę lub uczył się historii
(na własną rękę, bo w oficjalnym obiegu nie ma o tym ani słowa),
od razu nasuwają się skojarzenia ze "spontanicznymi" listami poparcia pisanymi
przez komunistycznych lizusów, naznaczonych przez władzę do roli "autorytetów oralnych".
Pisali "literaci", "artyści", "inteligencja pracująca". Zazwyczaj w chwilach gdy trzeba było dokopać ludziom walczącym o wolną Polskę.
Miało to stwarzać wrażenie że władza ma poparcie "postępowej" części społeczeństwa.
Nawet nazwiska jakieś podobne...